O mnie
Nazywam się Krzysztof Paterka i urodziłem się 19 sierpnia 1986 r. w Poznaniu z wrodzoną wadą, brakiem lewego przedramienia i dłoni. Gdy miałem rok przeszedłem operacje wycięcia soczewki oka prawego w wyniku zaćmy. Leczenie przeprowadzono w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i tam też wykryto u mnie padaczkę skroniową.
W wieku czterech lat mama zapisała mnie na naukę pływania na basen przy ul. Chwiałkowskiego, gdzie uczęszczałem około pół roku tylko raz w tygodniu, gdyż byłem bardzo zniechęcony podejściem trenera. Po upływie tego czasu do domu przyszedł list z klubu SSI „START” zapraszający mnie na zajęcia na pływalnie przy ul. Wronieckiej. Wtedy nikt z mojej rodziny nie wiedział, że istnieje taki klub i zajmuje się rehabilitacją niepełnosprawnych, więc natychmiast postanowiliśmy spróbować. I jak widać spodobało mi się od razu. Najpierw zacząłem z wielkim zapałem trenować dwa razy w tygodniu z trenerem Jerzym Szmytem, a już po roku zdecydowaliśmy wspólnie, że należałoby zwiększyć liczbę treningów do trzech razy. Poskutkowało to niemal natychmiast, bo już w 1992 roku zdobyłem pierwszy na swoim koncie medal na Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży Niepełnosprawnej. Byłem jak można się łatwo domyśleć najmłodszy wśród uczestników. I tak co roku zarówno w 93 jak i 94 zdobywałem medale na spartakiadach. Przez te 3 lata zdobyłem w sumie 9 medali, co było moim wielkim sukcesem. W ten sposób zaczęła się moja kariera sportowa.
W międzyczasie w roku 1993 rozpocząłem naukę w Szkole Podstawowej nr 77 w Poznaniu. Uczyłem się w niej do połowy czwartej klasy, gdyż później przeprowadziliśmy się do Swarzędza. Tam miałem zacząć naukę w tamtejszej szkole podstawowej, ale z powodu operacji wszczepu sztucznej soczewki w Warszawie drugi semestr zaliczyłem eksternistycznie.
Już w 1995 roku, pojechałem na swoje pierwsze Mistrzostwa Polski do Szczecina, gdzie zdobyłem dwa brązowe medale. W tym roku także poznańską ekipę pływacką przejął Marek Kaczmarczyk, którego bardzo miło wspominam. Niestety zajmował się nami dość krótko, ale owocnie. Po około roku wróciliśmy pod skrzydła Jerzego Szmyta i Macieja Jarugi. W roku 1997 miała miejsce kolejna zmiana tym razem bardziej radykalna i na dłużej, bo byliśmy zmuszeni zmienić miejsce treningów, a także trenera. Teraz pływaliśmy na basenie klubu „Posnanii” z trenerką Dorotą Płóciniak. W tym czasie odbywały się liczne Mistrzostwa Polski i inne bardziej podrzędne rangą zawody, gdzie powiększałem swój dobytek medalowy.
W związku z treningami na „Posnanii” po skończeniu Szkoły Podstawowej zdecydowałem się iść do Gimnazjum nr 5 w Poznaniu. Do tej decyzji zachęciła mnie wspomniana wcześniej trenerka Dorota, która była nauczycielką w tej szkole. Była to bardzo dobra decyzja, ponieważ plan lekcji był tam układany pod klasy sportowe, co owocowało tym, że mogłem zmienić swój tryb treningów do pięciu razy w tygodniu, a często nawet więcej. I w tym momencie przestałem myśleć o pływaniu w kategorii rehabilitacji, a zacząłem podchodzić do tego jak do sportu wyczynowego. Skutkowało to licznymi wynikami, lecz cały czas brakowało niewiele by dostać się do Kadry Polski i jeździć na zawody międzynarodowe. Udało mi się to w 2003 roku i pojechałem do Berlina na Otwarte Mistrzostwa Niemiec, gdzie przyznana mi została międzynarodowa grupa niepełnosprawności, w której to ze swoim czasem na 100 m klasycznym uplasowałem się na drugim miejscu w rankingu światowym. Wynik ten sprawił, iż z dnia na dzień dostałem się do Kadry Paraolimpijskiej do Aten, o czym przed wyjazdem do Berlina nawet mi się nie śniło.
Mój wybór dalszego kształcenia się w liceum podyktowany był również możliwością treningów , dlatego też w 2002 roku podjąłem naukę w Liceum Ogólnokształcącym nr 9 w Poznaniu. Jednak pojawił się pewien problem. Paraolimpiada jak wiadomo była we wrześniu, co kolidowało mi z przygotowaniami do matury. Jednak postanowiłem ostro wziąć się do pracy i pogodzić treningi z nauką. Pomimo trudności udało mi się zdać egzamin dojrzałości z zadowalającymi mnie wynikami i co ważniejsze pozwalającymi na dalsze kontynuowanie nauki.
Kiedy przyszedł czas wyjazdu do Aten wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, ale kulminacyjny punkt tych uczuć przyszedł dopiero 17 września 2004 kiedy to stanęliśmy na olbrzymim stadionie w stolicy Grecji i zrozumieliśmy wtedy, że za parę dni nastąpi chwila najbardziej przez wszystkich oczekiwana, ale i dla niektórych wielka chwila rozczarowań. Niestety wiem, o czym mówię, bo doświadczyłem przykrego incydentu, jakim była moja dyskwalifikacja na koronnym dystansie 100 m stylem klasycznym. Był to mój jedyny start indywidualny i miałem ogromna szansę na srebrny medal, ale mnie to nie zadowalało. Gdy w eliminacjach zobaczyłem, że od pierwszego miejsca dzieli mnie zaledwie kilka dziesiątych sekundy postanowiłem walczyć. Nie przewidziałem niestety, że w ferworze walki w finale zapomnę o technice i popełnię dziecinnie prosty błąd. Ale tak to już jest, gdy płynie się przed pięciotysięczną publicznością to emocje biorą górę. Mimo, iż w dzień porażki czułem się okropnie to nie załamałem się i sześć dni później w sztafecie 4x100 zmiennym wspólnie z kolegami pokazaliśmy, na co nas stać i w wielkim trudzie zdobyliśmy upragniony brąz. Oczywiście moja kariera pływacka nie zakończyła się po Paraolimpiadzie w Atenach. Dwa lata później zakwalifikowałem się do wyjazdu na Mistrzostwa Świata w Durbanie w RPA, gdzie zdobyłem brązowy medal na dystansie 100m stylem klasycznym. Wtedy w sztafecie w składzie tym samym co w Atenach zajęliśmy czwarte miejsce. Miejsce na podium sprawiło, ze mój apetyt na sukces wzrósł i zacząłem przygotowania do kolejnych igrzysk – do Pekinu. Ponieważ w 2005 roku rozpocząłem studia informatyczne na UAM w Poznaniu, postanowiłem po drugim roku wziąć urlop dziekański by móc w całości poświęcić się treningom do tej najważniejszej dla każdego sportowca imprezy. We wrześniu 2008 roku płynąc w stolicy Chin, walczyłem o kolejne w swej karierze podium. Jednak ku mojej rozpaczy zabrakło 0,8sek. do brązowego medalu – byłem czwarty. Po Pekinie moja dotychczasowa trenerka zrezygnowała ze swej funkcji i ponownie nastąpiła zmiana trenera. Od września 2008 roku trenuje mnie Waldemar Olejniczak.
Rok 2009 był obfity pod względem liczby zawodów wysokiej rangi. W październiku odbyły się Mistrzostwa Europy w Reykjaviku, gdzie po raz kolejny zająłem 4 pozycję na swoim dystansie 100m stylem klasycznym. Przez około tydzień, zastanawiałem się czy to aby nie jest kres czasów stawania na podium. Jednak w grudniu 2009, a więc nieco ponad miesiąc później, pojechaliśmy do Rio de Janeiro na Mistrzostwa Świata na basenie 25-metrowym. Tam pokazałem, że to jeszcze nie koniec – zdobyłem złoty medal z Rekordem Świata ponownie na moim koronnym dystansie 100m żabką. Po tych zawodach powrócił we mnie duch walki, a odeszła chęć rezygnacji z pływania. W roku 2010, kluczowe były Mistrzostwa Świata w Eindhoven w Holandii. One również były dla mnie szczęśliwe, gdyż tam zdobyłem brąz. Wprawdzie do srebra zabrakło jedynie 0,17sek, jednak czwarty był za mną także bardzo blisko, więc dla mnie liczy się tylko to, że przełamałem złą passę czwartych miejsc. Wtedy dotarło do mnie, że zmiana trenera wyszła mi na dobre, bo na pewno wstąpiły we mnie nowe chęci do treningów, a te przełożyły się na rezultaty. Kolejną ważną imprezą sportową były Mistrzostwa Europy w Berlinie, które odbyły się w dniach 3-10.07.2011r. Pomimo, że do czasu tych zawodów, nie przepadałem za pływaniem na tamtejszym basenie był on dla mnie szczęśliwy. Eliminacje ukończyłem z 4 czasem co dawało mi nadzieje na podium, jednak czułem że dałem na nich z siebie prawie wszystko. Pomimo tego, stres finału zmobilizował mnie w 100% i poprawiając czas z eliminacji o ponad 3 sek zdobyłem upragniony srebrny medal.
W roku 2012 przyszedł czas na trzecie Igrzyska Paraolimpijskie, tym razem w stolicy Wielkiej Brytanii. Przygotowywałem się do nich z trenerem Waldkiem Olejniczakiem jak tylko mogłem najlepiej jednak operacja oka, którą musiałem przejść na przełomie lutego i marca, oraz brak grupy sportowej na codziennych treningach prawdopodobnie miały duży wpływ na osiągnięty wynik. Był on bardzo zbliżony do tego z Pekinu, jednak tym razem dał mi ostatecznie 5te miejsce.
Aktualnie jestem tuż przed Mistrzostwami Świata w Montrealu. Zamierzam tam ostro walczyć, by nie dać się wypchnąć poza miejsce w pierwszej piątce, jednak świat nie próżnuje i czas który jeszcze niedawno dawał medal teraz może czasem nie być wystarczający na wejście do finału. Trzymajcie kciuki ;)
Najważniejsze wyniki:
Losowe video:
The Swimmer